środa, 12 lutego 2014

Łzy aniołów.

Siedzę i wpatruję się w śpiącą dziewczynę. Blond włosy zasłaniają jej prawie całą twarz. Długie rzęsy rzucają cień na policzek, a z malinowych rozchylonych ust raz po raz wydobywa się cichy pomruk. Przygniata mnie surrealizm tej sytuacji. Sposób w jaki Aniela znalazła się moim mieszkaniu był zupełnie inny od tego w jaki zazwyczaj lądowały tu przypadkowe dziewczyny, na jednorazową przygodę. Niesamowite pierwsze spotkanie miało miejsce nad parkowym jeziorkiem ukrytym za gęstymi drzewami. Udałem się tam aby przemyśleć wszystkie błędy jakie popełniłem podczas meczu do 0 przegranego ze Skrą, wyciągnąć wnioski z treningów zawalonych przez balowanie. Miejsce to odkryłem zupełnie przypadkowo podczas poznawania Rzeszowa, jednak już wtedy za dnia, wydawało mi się niesamowite. Ciche, pośród wszechogarniającego hałasu. Chłodne, w upalny dzień. Teraz nocą wywierało na mnie jeszcze większe wrażenie. Pojedyncze , oddalone latarnie ustępowały swym blaskiem pyszniącemu się na niebie księżycowi, którego tarcza odbijała się w tafli wody. Pocierając, zmarznięte od listopadowego wiatru, ręce zbliżałem się do mojej małej głuszy wtem zobaczyłem skuloną postać nad brzegiem. Pozbawiony strachu podszedłem bliżej i ujrzałem ową dziewczynę, zupełnie przemoczoną, trzęsącą się zapewne i z zimna i ze strachu. Zapytałem co się stało, czy mogę jej pomóc, w odpowiedzi dostałem tylko szloch, okryłem ciało Anieli swoją kurtką- tylko informację o tym jak ma na imię udało mi się uzyskać. Niewiele myśląc zaproponowałem jej, że zabiorę ją do siebie. Nie spodziewałem się, że zgodzi się pójść w nocy do obcego mężczyzny, jednak gdy podałem jej rękę żeby mogła wstać chwyciła ją. Przez cała drogę do mojego mieszkania nic nie chciała powiedzieć. Dopiero po dotarciu do mojego apartamentu, powiedziała tylko: pomóż mi i rozpłakała się. Był to płacz ta rozdzierający mi serce, wołający o pomoc. Jedyne co mogłem to zrobić to zapewnić ją, że pomogę jej. Tylko zupełnie nie wiedziałem jak… I nadal nie wiem, bo zmęczona płaczem Aniela zasnęła na mojej kanapie. Jedyne co u niej wyprosiłem to żeby zdjęła mokre rzeczy i założyła moją koszulkę i bluzę. Okryłem jej wątłe ciałko kocem i tak od około 6 godzin obserwuję ją przy delikatnym świetle lampki. Po tym czasie mam wrażenie, że znam ją na pamięć, bo poznałem każdy szczegół jej twarzy, każdy niespokojny ruch. Jednak wiem jak mylne jest to wrażenie. Nie znam jej wcale. Wiem tylko, że ma na imię Aniela, co niesamowicie do niej pasuje, wygląda jak mały aniołek, aniołek któremu ktoś połamał skrzydła…Spoglądam na zegarek, 6 rano. Pierwsze promienie słońca powinny wpaść do pokoju jednak nie ma ich. Odsłaniam roletę i wyglądam przez okno, szare chmury przykrywają niebo, zaczynają spadać duże krople deszczu. Idę do kuchni zaparzyć sobie mocnej kawy. Gdy wchodzę po salonu z kubkiem czarnej parującej cieczy, Aniela przygląda mi się zapuchniętymi oczyma.
- Wstałaś.- mówię niepewnie
- Tak, przepraszam cię, nie powinno mnie tu być, w ogóle nie powinno mnie już być- mówi złamanym głosem i próbuje szukać swoich rzeczy
- Aniela, proszę cię, powiedz jak mogę ci pomóc.
- N-nie możesz.- odpowiada próbując wyjść z mieszkania
- Nie możesz nigdzie teraz wyjść, leje deszcz, a poza tym wytłumacz mi wszystko.
-Przecież my się w ogóle nie znamy… co ja zrobiłam
- Raczej co ty chciałaś zrobić..- mówię zmartwiony
Nagle Aniela wybiega z mieszkania, udaję mi się ją złapać dopiero na chodniku pod blokiem.
- Anielka!- krzyczę zrozpaczony, trzymając znów przemoczoną dziewczynę w ramionach.
- Zbyszek, zostaw mnie, masz swoje życie, wplatałam się w nie, a teraz chcę się wyplątać, nie znasz mnie, nic o mnie nie wiesz.
- Chcę wiedzieć, chcę cię poznać! Dziewczyno, znajduję cię o północy, przemoczoną nad stawem, prosisz mnie o pomoc, a teraz chcesz mnie tak po prostu zostawić?!
Aniela nic nie mówi, jej słone łzy mieszają się z kroplami deszczu.
- To łzy aniołów, Zbyszku, to anioły w niebie płaczą- szepcze i pozwala z powrotem zaprowadzić na górę.

W mieszkaniu Aniela znów przebiera się moje rzeczy, siada na kanapie i przykrywa kocem. Ja siadam na fotelu na którym spędziłem całą noc, chowam twarz w dłonie i oczekuję na to co powie mi, jednak ona wciąż milczy. Mam tego dość, chcę w końcu coś wiedzieć.
- Powiedz coś w końcu!- nie wytrzymuję
- Ja nie wiem czemu to zrobiłam, po prostu poszłam tam, weszłam do tej wody i liczyłam, liczyłam, że może już z niej nie wyjdę.
- Ale, ale jak to? Dlaczego?- to co usłyszałem, nie mogłem tego zrozumieć.
- Nie wiem,  Zbyszku, nie wiem.
- Nie rozumiem jak można sobie chcieć odebrać życie, jak można z własnej woli z niego zrezygnować, Anielka proszę cię powiedz, boję się, boję się o ciebie.
- Wiedziałam, że nie zrozumiesz, t-to chyba nie było tak, że chciałam się zabić, ja nie wiem. Najlepiej będzie ja cię zostawię, jestem dla ciebie obca, nic nie znaczę, nie przejmuj się mną.
Siadam obok dziewczyny na kanapie, biorę jej twarz w dłonie i z całą stanowczością jaka mam w sobie mówię:
- Aniela, po tym co zobaczyłem, co usłyszałem, co zrozumiałem, a właściwie nie, na pewno cię z tym samej nie zostawię, chcę ci pomóc.- delikatnie ją przytulam, a ona odwzajemnia uścisk.
-A teraz opowiedz mi.- proszę
- Nie, nie chcę, nie teraz.
Aniela znów zamyka się w swoim wewnętrznym świecie. Wiem, że teraz nic już nie zdziałam.
- Zjedzmy coś- proponuję, w duchu ciesząc się, że kilka dni wcześniej pierwszy raz od dawna kupiłem coś poza piwem i bułkami.
- Tak, myślę, że tak.


Aniołek wypełza spod koca, a ja nie mogę się jej oprzeć. Jestem na siebie zły, że w całej tej tragicznej sytuacji, nachodzą mnie takie myśli. Lecz ona zdaje się z niczego nie zdawać sprawy. Szybko idę do kuchni i podstawiam kubki pod ekspres.
- Pomóc ci?- pyta swoim słodkim głosem
- Ykhm..tak, myślę, że tak
- Zrobię naleśniki z nutellą, masz nutellę?
- Tak, mam.
Wyjmuję wszystkie potrzebne składniki i pozwalam jej działać.
Po krótkim czasie naleśniki są już gotowe, siedzimy na kanapie, spożywając posiłek i popijając kawę.
- Pyszne, naprawdę pyszne.
- Przestań to zwykłe naleśniki.
- Mogę mieć do ciebie  jedną prośbę?- pytam dziewczynę
- Jaką?- patrzy na mnie niepewnie
- O jedno cię proszę, chcę widzieć twój uśmiech.
I uśmiecha się, kąciki ust unoszą się i chociaż śmieją się jej usta to oczy wciąż pozostają smutne, jakby coś w środku nie pozwalało jej być w pełni szczęśliwą.
- Dziękuję.- mówię zaczarowany, a ona nie przestaje pokazywać mi rządków białych drobnych ząbków
Kubek Anieli nagle wypada jej z rąk, ucho się rozkrusza, kawa się rozlewa, a Aniela znów prawie płacze.
- Popsułam, znów wszystko popsułam.
- Anielka to tylko kubek- chociaż w głębi duszy wiem, że nie chodzi jej tylko o to ale nie chcę już jej dziś zmuszać do mówienia.

niedziela, 3 listopada 2013

Początek.



Czym jest niebo?
Niebieskim sklepieniem nad naszymi głowami, częścią atmosfery,
Miejscem do którego trafiamy po śmierci, Królestwem Bożym, „domem” aniołów, rajem, krainą wiecznej szczęśliwości, miejscem nieskończonej miłości i radości, bez smutku i cierpienia. A może takiego nieba wcale nie ma?



Czym jest życie?
Zespołem procesów życiowych, przemian fizycznych i reakcji chemicznych, sposobem istnienia ciał białkowych, sumą oddechów, podróżą do śmierci, każdym błędem, każdą porażką, ale i wygraną. Jest unikatowe, dla każdego jest czym innym, dla jednych największym darem, dla innych strasznym przekleństwem. Jest chwilą, tą dobrą i tą złą. Jest zbiorem doświadczeń, naszym czasem tu-na ziemi. Jest niczym w stosunku do nieskończoności, ale jest ogromem w stosunku to chwili. Jest podmuchem wieczności, dotykiem nienawiści i miłości.  Życie jest tu i teraz, nie będzie innego, więc żyj, a nie tylko istniej!

 A czym jest dla Ciebie życie, Anielo?
A czym jest dla Ciebie życie, Zbyszku?


piątek, 1 listopada 2013

Oni.




                                                      Aniela
                                 
                                            Szare niebo pełne ludzkich dusz
                                            Chyba chciałabym już tam być...






                                                                  Zbyszek
                                       
                                          Kiedyś zmierzałem do szczęścia,
                                          dziś nie wiem sam gdzie biegnę
                                         bo niebo jest już chyba zbyt odległe..
.